poniedziałek, 2 września 2013

6. Spadające gwiazdy, życzenia i uliczny koncert

Weronika
    Zmęczona po całodniowym spacerze padłam na łóżko. Jęknęłam przypominając sobie, że idziemy na kolacje. Na drzwiach wisiała biała sukienka. Wstałam i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam się w przyszykowaną sukienkę. Wysuszyłam włosy i zostawiłam je rozpuszczone. Na nogi założyłam czarne szpilki. Wyszłam z pomieszczenia. Mój oddech przyspieszył, kiedy poczułam dłonie Harry'ego na mojej tali.
- Pięknie wyglądasz- wymruczał mi do ucha.- Moja piękna dziewczyna. Chodź idziemy.
    Najpierw zjedliśmy kolacje. Później spacerkiem szliśmy przez stare miasto. Był w tym miejscu ten magiczny klimat. Szliśmy w z dłuż Wisły. Usiedliśmy na jednej z ławek i patrzyliśmy na spadające gwiazdy. 
- Zamknij oczy i pomyśl życzenie- powiedział Harry. Uczyniłam jak powiedział. Moje usta poruszyły się wypowiadając życzenie.- To jakiś koncert?- zapytał Harry. Widocznie słyszał to samo co ja.
- Chyba. Chodź sprawdzimy.

    Ruszyliśmy się z miejsca, w stronę tłumu. Powoli przedzieraliśmy się przez ludzi. Zatrzymała nas barierka. Na scenie stali moi ulubieni polscy wokaliści, a grana muzyka wskazywała, że za chwilę zagrają moją ulubioną piosenkę. Harry stał obok mnie i w skupieniu słuchał. Wiedziałam, że nie rozumie ani słowa. Piosenka się skończyła. Odeszliśmy od sceny. Dalej słyszeliśmy muzykę. Harry złapał mnie w tali i zaczął tańczyć. Zaczęłam się śmiać.
- Kocham cię- powiedział. Widziałam, że mówił, ale słowa jakoś do mnie nie docierały. Teraz to była bajka, która nie długo mogła zmienić się w koszmar.
- Ja ciebie też- przyznałam.
    Byłam samolubna, chciałam go zatrzymać na tak długo jak tylko mogłam. Serce, które ledwo bije dla mnie, teraz bije dla kogoś. Zamknęłam oczy i pozwoliłam mu się powadzić. Zaufałam mu, pokochałam go. 
Teraźniejszość
- Całe życie uciekałam, a kiedy życie uciekło ode mnie wpadłam w miłość.- Spojrzałam znowu w okno. Deszcz zacinał powietrze uderzając o szybę. Przecież nie dawno było tak słonecznie.- Pogoda w Londynie- mruknęłam pod nosem i dalej opowiadałam naszą historie...
Weronika
    Przebiegliśmy przez ulicę by schować się pod markizą jednej z licznych kawiarni. Cała drżałam z zimna. Harry widząc to okrył moje ramiona swoją marynarką.
- Zadzwonić po taksówkę?- zapytał wyciągając ze swoich spodni komórkę.
- Może ja to zrobię, chyba że umiesz mówić po polsku.
- Tak ty to zrób.
    Dziesięć minut później wsiadaliśmy do podstawionego samochodu. Przez szybę mogłam zobaczyć wschodzące słońce.  Oparłam głowę o ramię Harry'ego i podziwiałam widok. Wróciliśmy do hotelu.
    Harry wyszedł z łazienki ubrany tylko w nisko opuszczone dresy. Ręcznikiem wycierał włosy. Podziwiałam jego umięśnioną klatkę piersiową.
- Co się tak na mnie patrzysz?- zapytał ze śmiechem.
- A na co innego mam patrzeć. Meble znam już na pamięć.
- Patrzysz na mnie bo nie masz na co.
- Wspaniale to ująłeś Harry.- Uśmiechnęłam się do niego szeroko.
- Ja mogę patrzeć na ciebie non stop.- Usiadł obok mnie na łóżku.- Jesteś taka piękna.
    Jego usta odnalazły moje. Położyłam się na łóżku ciągnąc go za sobą. Mruknął coś nie zrozumiale, między pocałunkami. Rego ręce powędrowały na moje plecy delikatnie je unosząc. Sprawnie rozpiął mój stanik. Razem z koszulką wylądował on na podłodze. Jego usta wędrowały po moim ciele.
- Harry- jęknęłam spragniona jego dotyku.
- Tak moja piękna?
- Proszę... chcę...- Nie mogłam złożyć całego zdania.
- Co chcesz? Dam ci wszystko.
- Ciebie. Chcę tylko ciebie.
- Mnie już masz kochanie.
    Uśmiechnął się do mnie. Jego usta znów znalazły się na moich. Czułam jak jego dłonie wędrują po moim ciele do majtek. Czułam jak zahacza o gumkę. Nagle te pieprzone drzwi się otworzyły  Odwróciłam głowę i zobaczyłam  Louis i Zayna. Nie wiedziałam czy się śmiać, czy płakać, a może ich zabić bo przerywają nam w takim momencie. Ale za nim zdążyłam podjąć decyzję oni znikają znowu za drzwiami. Harry położył się obok mnie.
- Zapomniałem, że już jest jutro- powiedział niezadowolony.
    Podniósł się z łóżka i zaczął zbierać nasze ciuchy. Wciągnął na siebie swoje spodnie.
- Oni zaraz tutaj wrócą- ostrzegł, a ja szybko założyłam koszulkę.
    Po chwili drzwi znowu się otworzyły. Reszta One Direction wparowała do środka. Rozsiedli się na kanapie, wcale nie skrępowani tym co widzieli chwile temu. Przysiadłam na kolanach Harry'ego i słuchałam co mówią.
- Domki wynajęte- oznajmił Liam.- Wrócimy do Londynu, wy się spakujecie i Los Angeles nadchodzimy.
- Los Angeles?- zdziwiłam się.
- Mamy tam kilka koncertów, a później wolne- odpowiedział mi Louis.
- Aha i ja mam jechać z wami?
- No tak- odpowiedzieli jednocześnie.
    Siedziałam w samolocie. Oczy miałam utkwione w oknie. Harry obejmował mnie ramieniem i rozmawiał z Louisem. Czułam się na swoim miejscu jakby moje życie nie miało się skończyć za parę miesięcy. Zamknęłam oczy i pozwoliłam płynąć łzom.


Macie kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się wam podobał. Zapraszam was tutaj http://our-love-was-made-in-the-usa.blogspot.com/

3 komentarze:

  1. TO smutne... Romantyczne ale zawsze wzrusza

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział... taki wzruszający dokładnie taki jaki lubie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski rozdział. Podoba mi się to jak Harry zachowuje się w stosunku do Weroniki :)

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Clary G