sobota, 24 sierpnia 2013

4. Gra, deszcz i impreza

Weronika
    Osłupiała stałam w parku, nadal czując jego wargi na swoich. Patrzyłam jak odchodzi. Obserwowałam jak jego sylwetka niknie w cieniu drzew. Ręce zacisnęłam w pięści. Miliony myśli, a każda tylko o nim. Powoli szłam w stronę domu. Słyszałam tylko swój własny oddech i stukot obcasów uderzających o chodnikową płytę. W torebce znalazłam klucze i otworzyłam drzwi. Drżące palce zacisnęłam na metalowej klamce. Głośne skrzypienie wypełniło cały dom. Zsunęłam z nóg czarne szpilki i wzięłam je do rąk. Na boso pokonałam schody. Wszystko robiłam automatycznie, jakby ktoś mnie zaprogramował. Zamiast jak człowiek położyć się do łóżka, ja sięgnęłam po szkicownik. Siedziałam na balkonie i w skupieniu kreśliłam na białym papierze, zapełniając kartkę szarymi kreskami. Wiedziałam co na niej będzie, a raczej kto. Odrzuciłam na bok mój. Podsunęłam nogi pod samą brodę i oparłam na nich moją głowę, obejmując się rękoma. 
- Musiałeś się pojawić?- Zapytała, mając nadzieję, że niebo mi odpowie. 
    Tylko cisza, którą przerywał mój oddech. Zamykałam oczy widziałam jego, otwierałam je i pojawiał się on. Pieprzony Harry Styles. Umieram, a pragnę żyć, pragnę go poznać. Z mojego gardła wydobył się cichy jęk. Spojrzałam na niedokończone dzieło.
- Cholera by cię wzięła Styles.
Rano
    Zamykałam dom kiedy ktoś pojawił się za mną. Odwróciłam się i mrużąc oczy przed słońcem spojrzałam na przybysza. Loki w nieładzie i ten uśmiech.
- Styles- wysyczałam przez zaciśnięte usta.
    Chłopak mało przejął się moim chłodnym tonem. Objął mnie swoim silnym ramieniem i zamknął mi usta pocałunkiem. Mogłam znowu zasmakować jego ust. Puścił mnie i chciał odejść.
- Kurwa nie masz prawa od tak sobie przewracać mojego życia do góry nogami!!- krzyknęłam za nim. Chłopak się odwrócił.- Styles w co ty grasz? Najpierw mnie całujesz, a później odchodzisz.O co ci chodzi?
- Masz tak piękne usta, aż kusi żeby je całować.   
- Nie masz prawa mnie całować.
- A kto ma? 
- Nikt- odpowiedziałam mrożąc go wzrokiem.
- Ciężkie te twoje życie. Nie dajesz się nikomu zbliżyć do siebie. Nie czujesz się samotna?- zapytał, ale nie czekał na moja odpowiedź. Po prostu sobie odszedł.
PARE DNI POZNIEj
Wieczór
    Wracałam z kina. Było już dosyć późno. Ciemne niebo przysłaniały jasne chmury, z których pewnie zaraz lunie deszcze. Ja to mam szczęście  Z nieba spadło miliony wielkich i zimnych kropel deszczu. Pobiegłam w stronę przystanku, gdzie schowałam się przed deszczem. Byłam cala mokra. Czarne auto zatrzymało  się przy krawężniku. Szyba zjechała w dol, a ja zobaczyłam Harry'ego.
- Może podwieźć?
- Tak- zgodziłam się niechętnie.
    Usiadłam na miejscu pasażera. Harry ruszył i w ciszy jechaliśmy do mojego domu. 
- Nie rozumiem cię.- Odezwał się przerywając ciszę. Spojrzałam na niego pytająco. To raczej ja miałam prawo nie rozumieć jego zachowania.- Czemu nie dajesz się nikomu zbliżyć do siebie. Dziewczyno są wakacje, zaszalej. Poznaj kogoś, by po dwóch miesiącach wrócić do domu i nie żałować ani chwili.-Harry zatrzymał się przed moim domem.- Z chłopakami organizujemy imprezę, może masz ochotę?
    Chciałam powiedzieć nie. Miałam zamiar powiedzieć nie. Więc czemu z moich ust wydobyło się to przeklęte słowo.
- Tak, mam ochotę. Muszę się tylko przebrać. Poczekasz w środku?
    Harry'ego zostawiłam w salonie, a sama pobiegłam na górę. Weszłam do łazienki i aż się przeraziłam swojego odbicia. Szybko się rozebrałam i wskoczyłam pod prysznic. Owinęłam się ręcznikiem i zaczęłam zmywać rozmazany makijaż. Przemaszerowałam przez pokój po czystą bieliznę. Zaszokowana ustałam na środku widząc Harry'ego.
- Co ty tutaj robisz?
- Chciałem zapytać ile ci to zajmie. Już wychodzą.
    Oszołomiona wyjęłam z szafy czarną bieliznę, jeansowe rurki, koszulkę z flagą Anglii. Ubrałam się w wybrane ciuchy. Założyłam do tego wysokie szpilki i skórzaną kurtkę. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Zrobiłam sobie mocniejszy makijaż. Przejrzałam się ostatni raz w lustrze. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia i zeszłam na dół. Harry siedział na kanapie.
- Weronika jeszcze raz przepraszam. Nie powinienem...- Chłopak spojrzał na mnie, a jego przeprosiny zamarły mu w gardle.- Wow. Pięknie wyglądasz.
- Dzięki. Jedziemy?
   Z Harrym pojechaliśmy chyba do jego domu. Naprawdę mieszkał nie daleko mnie. Weszliśmy do środka. Głośna muzyka, masa ludzi i alkohol. Czego innego mogłam się spodziewać. Chciałam się wycofać, wrócić do domu. Ja się już tak nie bawiłam, ale Harry objął mnie w tali i wprowadził do salonu.
 Głośna muzyka przestała mi przeszkadzać po kilku kieliszkach tequili. Piałam razem z Louisem, tańczyłam z Harry'm i wygłupiałam się z Niallem. Zapomniałam jak to jest się bawić. 
- Teraz ja pobawię się w twoją grę- powiedziałam podchodząc do Harry'ego. 
    Ręką objęłam jego kark i przyciągnęłam go bliżej siebie. Zachłannie pocałowałam go w usta. Po kilku chwilach odsunęłam się od niego i zniknęłam w tłumie. Jakoś udało mi się wydostać. Wbiegłam po schodach na górę. Stałam oparta o barierkę na tarasie i patrzyłam na gwiazdy. Promile w moim organizmie powoli wyparowywały. 
- Tu się schowałaś.- Usłyszałam głoś Harry'ego.- Szukałem cię.
- Kiepska ta nasza gra. Ty całujesz, później uciekasz. Ja robię to samo. Znasz może zasady?
- Nie. Tutaj chyba nie mam miejsca na zasady.
- Myślisz? A co to jest?
- To co chcemy. Decyzja należy do nas.- Jego usta znalazły się przy moim uchu, a silne ramiona były więzieniem, z którego nie chciałam uciekać.- Wiec co to jest przyjaźń czy kochanie?
- Nie cytuj Mickiewicz.- uderzyłam go w ramie.- Więc co z nami będzie?
- To.
    Jego usta powoli zbliżały się do moich ust. Zamknęłam oczy i oddawałam się temu uczuciu. Wplotłam place w jego loki i przyciągnęłam go bliżej siebie. Chciałam, żeby ta chwila nigdy się nie kończyła. Harry przeniósł ręce na moje pośladki. Podniósł mnie do góry, a ja owinęłam nogi wokół jego pasa. Gdzieś mnie niósł, ale ja byłam bardziej zajęta jego dłońmi wędrującymi pod moją koszulką i ustami, które tak dobrze całowały. Znaleźliśmy się w jego sypialni. Chyba w jego sypialni. Położył mnie na łóżku. 
- Harry nie tak szybko- powiedziałam odzyskując rozum.
- Nie miałem w planach zaciągnięcia cie do łóżka- stwierdził odsuwając się ode mnie.- Pomyślałem, że może chcesz pójść spać.
- Nie mam w czym, więc może odwieziesz mnie do domu?
- Dam ci swoją koszulkę.- Szeroki uśmiech pojawił się na jego ustach.- Weroniko proszę zostań.
- Dobra.
    Dostałam koszulkę, która mogła mi służyć za sukienkę. Położyłam się na łóżku. Po chwili Harry leżał obok mnie. Objął mnie w tali i przyciągnął do siebie. Po chwili smacznie spał.

4 komentarze:

  1. No siostra świetny rozdzialik :) a już myślałem, że pójdą do łóżka a tu taki szook :) dawaj nexta

    OdpowiedzUsuń
  2. czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział :) Tez myślałam że się prześpią.

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Clary G